Pierwszy półfinał rozgrywanego w Legionowie Final Four Pucharu Polski nie przyniósł większych emocji. Nafciarze potwierdzili swoją przewagę nad Azotami Puławy zwyciężając 41:25. Sobotni mecz był pierwszym po porażce w Holstebro i prawie trzech tygodniach przerwy. Na szczęście tym razem nie przełożyło się to na spadek formy Orlen Wisły.
Pierwsze dwie bramki nafciarze zdobyli po kontratakach w drugie tempo, które kończyli Michał Kubisztal i Muhamed Toromanović. Płocczanie skutecznie dezorganizowali kolejne ataki Azotów, którym zdecydowanie brakowało pomysłu na znakomicie zorganizowaną obronę. Gdy po kolejnej kontrze na 5:1 trafił Kubeł, o czas poprosił szkoleniowiec Azotów. Po tej przerwie gra się trochę wyrównała, w Wiślacy pilnowali przewagi wypracowanej w pierwszych minutach spotkania.
W 15. minucie płocka defensywa popełniła prosty błąd krycia i nieobstawiany Przemysław Krajewski trafił z koła bez asysty żadnego obrońcy (10:7). Dostrzegł to trener Krzysztof Kisiel i od razu poprosił o czas, po którym nafciarze zdobyli trzy bramki z rzędu. Humor kibicom popsuł groźnie wyglądający upadek Pawła Paczkowskiego, który w asyście masażystów i służb medycznych zszedł z parkietu trzymając się za łokieć prawej ręki i niestety nie pojawił się już boisku.
Tymczasem nafciarze nie zwalniali tempa. Agresywna i szczelna obrona stanowiła dla puławian mur nie do przejścia, a seryjnie wyprowadzane kontrataki dały wicemistrzom Polski ośmiobramkowe prowadzenie (17:9). To pozwoliło trenerowi Kisielowi dokonywać roszad w składzie, swoją szansę otrzymał Michał Zołoteńko, a Adam Twardo zastąpił na środku rozegrania Nikolę Eklemovicia. Do końca pierwszej części gry płocczanie prowadzili grę , nie pozwalając przeciwnikowi na powrót do meczu.
Po zmianie stron na parkiecie w płockich szeregach pojawili się Kamil Syprzak na kole, Marcin Wichary w bramce oraz Christian Spanne na prawym skrzydle. Trener Kisiel przesunął także Nikčevicia na „jedynkę”, co okazało się strzałem w dziesiątkę, gdyż zawodnicy Azotów całkowicie zgubili tempo rozgrywania swoich akcji. Serią kontrataków płocczanie wyszli na prowadzenie 25:15, co w zasadzie zakończyło emocje w tym spotkaniu. Trener Kisiel dawał odpocząć kolejnym zawodnikom wyjściowej siódemki.
Orlen Wisła tego dnia pokazała skuteczny i efektowny handball. Płocczanie bez problemów dochodzili do pozycji rzutowych, a szczelna i przemyślana obrona pozwalała na zdobywanie łatwych bramek. Znalazło to odzwierciedlenie w wyniku, kiedy to Nikčević zaliczył czterdzieste trafienie dla wicemistrzów Polski.
Źródło: www.sprwislaplock.pl
W drugim półfinale Vive Targi Kielce równie pewnie pokonały Chrobrego Głogów - 41:22.
Po meczu powiedzieli:
Krzysztof Kisiel (trener Wisły): - Wynik świadczy sam za siebie. Zespół podszedł do meczu bardzo zmotywowany. Miał momenty i słabszej i lepszej gry. To odzwierciedlało się różnym ustawieniem na boisku. Myślę, że zawodnicy mogą szybko zapomnieć o tym spotkaniu, gdyż turniej dla nich się jeszcze nie skończył. Kontuzja prawej ręki Pawła Paczkowskiego prawdopodobnie wyklucza go z gry do końca sezonu.
Marcin Kurowski (trener Azotów): - Nie podjęliśmy walki. Rozpoczęliśmy czteroma czy pięcioma błędami technicznymi. Płock to błyskawicznie wykorzystał z zimną krwią. Dodatkowo już w pierwszej fazie meczu kontuzji nabawił się nasz podstawowy gracz Krzysztof Tylutki. Ma złamany palec lewej ręki. Potem nie udało się nam już wejść w spotkanie. Może przy wyniku 17:13 mieliśmy jeszcze możliwość zmniejszenia dystansu. Zawiódł nasz atak pozycyjny.
Źródło: zprp.pl
Orlen Wisła Płock - Azoty Puławy 41:25 (19:12)
Orlen Wisła: Wichary, Sego - Syprzak 5, Toromanović 1, Wiśniewski 3, Nikcević 6, Spanne 4, Ghionea 5, Twardo 1, Ilyes 1, Eklemović 2, Kavas 2, Paczkowski, Chrapkowski, Kubisztal 9, Zołoteńko 2.
Azoty: Sokołowski, Grzybowski - Sobol 1, Krajewski 4, Ćwikliński, Bałwas 1, Jankowski, Grzelak, Kus 2, Barzenkou 1, Zinchuk 3, Szyba 4, Przybylski 2, Masłowski 6, Tylutki 1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz