Prezes Sekcji Piłki Ręcznej Wisła Płock Andrzej Miszczyński nie ukrywa mocarstwowych planów. W tym sezonie sięgały one Final Four Ligi Europejskiej EHF. Niestety, po niedzielnej porażce w wyjazdowym pojedynku ze Słoweńcami wydaje się, że Płock bardzo mocno oddalił się od Europy. W pierwszej rundzie fazy grupowej LE nafciarze wygrali jeden z trzech meczów, odnosząc dwie porażki. Z dwoma punktami zajmują trzecie miejsce w swojej grupie. Nawet wygranie wszystkich pozostałych meczów nie daje im gwarancji awansu do kolejnej rundy europejskich rozgrywek pucharowych.
Płocczanie mnóstwo czasu spędzili w drodze na Słowenię. Zima, która zaatakowała południe Europy sprawiła, że zamiast spokojnie dotrzeć na miejsce i odbyć trening, nafciarze mnóstwo czasu spędzili na lotniskach w Warszawie i we Frankfurcie. Jakby tego było mało, okazało się, że zginęła im część bagażu. I pewnie byłoby to jakimś wytłumaczeniem ich postawy, gdyby nie fakt, że mowa jest o zawodowcach, którzy powinni jak najlepiej wykonywać swoje obowiązki. Bez względu na towarzyszące temu okoliczności.
Co ciekawe, początek meczu z Mariborem wcale nie wskazywał na to, że nafciarze mieli jakiekolwiek problemy. Trzybramkowego prowadzenia z pierwszych minut meczu nie udało się jednak utrzymać zbyt długo. Gospodarze szybko przejęli kontrolę nad meczem i zaczęli grać swoją piłkę ręczną. Porównując grę Mariboru i Orlen Wisły, łatwiej można było zrozumieć różnicę między rezultatami Słowenii i Polski w tegorocznych mistrzostwach świata 2013. Gospodarze pokazali wszystkie najlepsze rzeczy, które ich drużyna narodowa zagrała w styczniu w Hiszpanii. Nafciarze tymczasem grali tak, jakby chcieli pokazać, dlaczego ta impreza nie wyszła biało-czerwonym.
Problemy z rozgrywaniem ataku pozycyjnego, wyjątkowo miękka gra defensywna, a nade wszystko robienie z bramkarza bohatera meczu – to podstawowe „grzechy” obciążające konto podopiecznych trenera Larsa Walthera. Jedyny pozytyw to odblokowanie się, jeśli chodzi o skuteczność, Petara Nenadicia (na zdjęciu), który w Mariborze był najskuteczniejszym z nafciarzy.
Płoccy kibice mają prawo czuć się mocno zawiedzeni. Szczególnie ci, którzy pofatygowali się daleką podróż na Bałkany. Teraz gracze Orlen Wisły muszą naprawdę mocno starać się, aby odbudować mocno nadszarpnięte zaufanie. Idealną okazją do tego będzie wyjazdowy mecz z Vive Targami. Jeśli nafciarze wygrają w Kielcach 2 marca, kibice będą w stanie zapomnieć im dwie porażki w Lidze Europejskiej EHF.
RK Maribor Branik - Orlen Wisła Płock 26:23 (13:13)
Maribor: Cudic, Pesic – Sostaric 2, Sok 2, Simic 2, Razgor 3, Pucnik, Ostir, Mlakar 1, Mirkovic 1, Spelic 7, Stefanic 2, Svalina, Tarabochia 1, Zarabec 5.
Wisła: Sego – Wiśniewski 2, Ghionea 6, Spanne, Toromanović 1, Syprzak 1, Twardo 1, Paczkowski 2, Nenadić 7, Kubisztal 1, Kavas, Ilyes, Eklemović 2.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz