Koszykarki Mon-Polu nie będą miło wspominać wyjazdu do Olsztyna. Zespół KSS Apteki Arnika Olsztyn ograł podopieczne trenerów Ireneusza Jasińskiego i Michała Mrówczyńskiego różnicą ponad dwudziestu punktów. Kluczowe znaczenie dla losów całej rywalizacji miała katastrofalna w wykonaniu płocczanek druga kwarta, w której przyjezdne zdobyły zaledwie osiem punktów, tracąc trzy razy tyle. Mimo przegranej w Olsztynie płocka ekipa zajmuje w tabeli pierwszej ligi wysokie, czwarte miejsce.
Chociaż mecz rozpoczął się od prowadzenia miejscowych 6:0, szybko zrobiło się 6:5. Przede wszystkim dzięki skuteczności Moniki Maj oraz punktującej z rzutów osobistych Joanny Domańskiej. Gdy miejscowe odskoczyły po raz kolejny, swoje trzy grosze dołożyła tym razem również Iwona Szarzyńska, dzięki czemu udało się doprowadzić do remisu. Gdy do końca pierwszej kwarty pozostawało już tylko 97 sekund, płocczanki objęły nawet jednopunktowe prowadzenie. Nie cieszyły się nim jednak zbyt długo. Ostatecznie po 10 minutach gry oba zespoły mogły pochwalić się jednakowym dorobkiem punktowym, co zapowiadało niemałe emocje w kolejnych częściach.
Niestety, druga kwarta totalnie płocczankom nie wyszła. Błędy popełniały praktycznie wszystkie zawodniczki. Były faule w ataku, niecelne lub blokowane rzuty, piłki zbierane na obu tablicach przez rywalki. Można było odnieść wrażenie, że Mon-Pol kręci film „Jak nie grać w koszykówkę”. Miejscowym taki rozwój wydarzeń był jak najbardziej na rękę. Olsztynianki spokojnie zdobywały punkty, czego nie dało się powiedzieć o zawodniczkach Mon-Polu. Przegranie tej kwarty różnicą szesnastu punktów było aż nadto wymowne.
Trzecia dziesięciominutówka ponownie upłynęła pod znakiem wyrównanej walki. Płocczanki wymazały z pamięci swoje „wyczyny” przed przerwą i starały się dotrzymywać miejscowym kroku. Chociaż od czasu do czasu zdarzały się błędy, nie miały one znaczącego wpływu na końcowy rezultat tej części gry. Ponownie remisowy.
Ostatnie dziesięć minut to znowu wyrównana walka, chociaż z nieznacznym wskazaniem na Apteki Arnika. Miejscowe zawodniczki nieco lepiej panowały nad swoimi nerwami, dzięki czemu wygrały tę kwartę różnicą pięciu, a cały mecz- 21 punktów. O ile można powiedzieć, że wygrana miejscowych była zasłużona, to jej rozmiary są zdecydowanie zbyt wysokie. O wszystkim decydowała bowiem fatalna, przespana przez płocczanki druga kwarta.
KSS Apteki Arnika Olsztyn – Mon-Pol Płock 86:65 (17:17, 24:8, 23:23, 22:17)
Apteki Arnika: Różyńska 9, Markiewicz 10, Żukowska 17, Musijowska 2, Wichłacz 13, Spittal 2, Polak 10, Minczewska 5, Bolda 9, Todys, Zajączkowska 7, Żygowska 2.
Mon-Pol: Domańśka 13, Janas 14, Szarzyńska 19, Maj 10, Krzysztofik 3, Wilamowska 2, Gruchot 2, Skiejka 2, Piechocka, Trzeciak.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz