Fot. Urząd Miasta Płocka |
Mecz piłki nożnej, w którym Budka Suflera wsparta swoimi najwierniejszymi fanami zmierzyła się z drużyną Urzędu Miasta Płocka, był jedną z największych atrakcji oficjalnego zlotu fanów jednej z legend polskiego rynku muzycznego. Kibice, których nie zabrakło na płockim Orliku w ogródku jordanowskim przy Rogatkach Warszawskich, mogli podziwiać aż 56 bramek. Pojedynek zakończył się jak najbardziej sprawiedliwym remisem 28:28. Oba zespoły zasłużyły na słowa najwyższego uznania za olbrzymią wolę walki, której odzwierciedleniem był wynik bardziej kojarzony z piłką ręczną niż z nożną.
W skład ekipy Budki Suflera weszli między innymi Krzysztof Cugowski i Tomasz Zeliszewski. Wpierali ich fani zespołu, którzy gościli w Płocku na zlocie oficjalnego fan clubu. W ekipie ratuszowej pojawili się między innymi wiceprezydent Krzysztof Buczkowski, a także Piotr Niesłuchowski, Adam Kazimierczyk, Adam Grabowicz, Rafał Szczytniewski, Arkadiusz Iwaniak i Grzegorz Naguszewski. Spotkanie poprowadził znany niegdyś sędzia międzynarodowy Kazimierz Mikołajewski, któremu pomagał syn Piotr, również piłkarski arbiter.
Na pierwszego gola trzeba było czekać niespełna dwie minuty. Chwilę później padły kolejne dwie bramki, a „ratuszowi” objęli prowadzenie 3:0.
Później na boisku działo się wiele rzeczy, które w normalnym meczu nie miałyby prawa się wydarzyć. Za bramkę zdobytą przez jednego z graczy „Budki” arbiter przyznał aż trzy punkty, argumentując to tym, że strzał oddany został z bardzo daleka. Później sędziowie „nie zauważyli”, że w bramce gości stoi aż sześciu zawodników. Bo przecież nie przepisy były tym razem najważniejsze, ale dobra zabawa i zadowolenie fanów Budki Suflera, którzy z Płocka wywieźli wiele miłych wspomnień. Po ostatnim gwizdku było 20:20. A po rzutach karnych – 28:28. Mecz nie przyniósł więc rozstrzygnięcia, ale nikt z tego tragedii nie robił.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz