FOT. SPR Wisła Płock |
Już
w czwartej minucie meczu Vive Targi Kielce – Orlen Wisła Płock
Adam Wiśniewski (na zdjęciu) został przy rzucie brutalnie sfaulowany przez
Michała Jureckiego. „Gadżet” został odwieziony do szpitala z
podejrzeniem uszkodzenia lędźwiowego odcinka kręgosłupa. Chociaż
ta diagnoza – na szczęście – nie została potwierdzona, płocki
lewoskrzydłowy w tym sezonie nie pojawi się już na placu gry. Jak
wykazały dokładne badania, płocczanin doznał złamania wyrostka
kości ogonowej. Oznacza to kilkutygodniowy rozbrat z piłką
ręczną. Dla wciąż jeszcze aktualnych mistrzów Polski to bardzo
poważne osłabienie. Tymczasem już w niedzielę o 17.30 rozpocznie
się drugie spotkanie finału fazy play-off.
Wobec
braku popularnego Gadżeta trener Lars Walther na lewym skrzydle będzie
miał do dyspozycji jedynie Joakima Backstroma i Kennetha Olsena.
Żadnego z płockich kibiców nie trzeba jednak chyba przekonywać, że
żaden z tych zawodników swoją klasą nie dorównuje
reprezentantowi Polski. I dotyczy to zarówno gry w defensywie jak i
w ataku.
Płocczanie
nie zamierzają jednak składac broni i już w niedzielę zamierzają
powalczyć w kieleckiej Hali Legionów o sprawienie niespodzianki.
Trener Lars Walther przyznał, że w sobotę jego podopieczni weszli
w mecz trochę słabiej niż rywale. –
Zaczęliśmy
słabo, może zbyt bojaźliwie. Kilkakrotnie staraliśmy się złapać
kontakt z kielczanami, jednak nie udało się, przez co do przerwy
przegrywaliśmy 11:16. Po zmianie stron dobrze zagrał Seier i nasza
gra wyglądała już znacznie lepiej. Zaczęliśmy wierzyć w
zwycięstwo, jednak na końcu nam trochę zabrakło – przyznał na
pomeczowej konferencji prasowej duński szkoleniowiec nafciarzy. –
Myślę, że rozegraliśmy dobre spotkanie. Drużyna walczyła przez
pełne sześćdziesiąt minut. Wszyscy po tym meczu mamy wrażenie,
że możemy ograć Vive. Chcemy, aby nasi fani byli z nas dumni.
Gratuluję Kielcom i liczę na dobrą grę w niedzielę.
Na
dwuminutowe kary, które w końcówce meczu przetrzebiły szeregi
płockiego zespołu, zwrócili uwagę również inni płoccy gracze:
Christian Spanne i Michał Kubisztal. – W końcówce sędziowie
zaczęli rozdawać kary za każdy praktycznie faul. To niepotrzebnie
wprowadziło nerwową atmosferę i nie pozwoliło nam zagrać do
końca – mówił Kubisztal w wywiadzie dla Polsatu Sport. – Może
nie uważamy, że wyrządzono nam jakąś krzywdę, ale na pewno
czujemy pewien niedosyt.
Lewy
rozgrywający Orlen Wisły nie ukrywa, że bardzo poważnym problemem
dla całego zespołu okazał się brak Adama Wiśniewskiego, który
jest niezwykle istotnym elementem wiślackiej taktyki. Kubisztal wierzy jednak, że nafciarze są w stanie wygrać mecz w Hali Legionów.
– Zagraliśmy dobry mecz, ale zabrakło odpowiedniego wyniku. W
niedzielę nie możemy pozwolić Vive rozgrywać tak szybko kontry,
jak to robili w pierwszej połowie sobotniego spotkania. Jeśli to
wyeliminujemy z ich gry, jesteśmy w stanie wygrać – mówił
Michał Kubisztal.
W finałach play-off gra się do trzech zwycięstw, a po sobotnim pojedynku Vive Targi Kielce prowadzą z Orlen Wisłą Płock dopiero 1:0. A to oznacza, że sprawa mistrzowskiego tytułu wciąż pozostaje otwarta. Tym bardziej, że w sezonie 2010/2011 kielczanie również wygrali pierwszy mecz u siebie, drugi jednak przegrali. Podobnie jak dwa rozgrywane w płockiej Orlen Arenie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz