Porażka różnicą dwunastu bramek to najniższy wymiar kary, jaki mógł spotkać piłkarzy ręcznych Zagłębia Lubin w konfrontacji z aktualnym mistrzem Polski, choć trener przyjezdnych Jerzy Szafraniec, uważał, że jego zespół przegrał za wysoko. Podopieczni trenera Larsa Walthera zagrali wprawdzie w mocno przemeblowanym składzie, ale nie mieli najmniejszych problemów z odniesieniem wysokiego zwycięstwa, chociaż na początku drugiej połowy lubinianie dość niespodziewanie przegrywali różnicą zaledwie dwóch bramek. Wystarczyło jednak, że gospodarze ustawili się nieco mocniej w defensywie i przyspieszyli tempo ataków, aby sprawić w ten sposób sporo problemów ekipie prowadzonej przez Szafrańca, który niedawno wrócił na trenerską ławkę w Lubinie.
Trener Lars Walther postanowił dokonać gruntownego przeglądu rezerw. Postawił więc tym razem na zawodników, którzy zazwyczaj grali mało lub niemal wcale. Dzięki temu w pierwszym składzie znaleźli się między innymi Michał Zołoteńko, Luka Dobelsek, Morten Seier (na zdjęciu) i grający po raz pierwszy po odniesionej w Niemczech kontuzji Joakim Backstrom. Tymczasem dla Adama Wiśniewskiego i Zbigniewa Kwiatkowskiego zabrakło miejsca nawet w meczowej szesnastce.
Jeśli trener nafciarzy miał nadzieję, że po meczu z Zagłębiem będzie wiedział, czy w kontekście nowego sezonu bardziej może liczyć na Joakima Backstroma czy na Kennetha Olsena, na pewno nie znalazł odpowiedzi na to pytanie. Obaj lewoskrzydłowi grali po jednej połowie i obaj zdobyli zaledwie po jednej bramce. Tyle tylko, że Szwed zmarnował kilka doskonałych okazji, a Duńczyk niezbyt często znajdował się w czystych pozycjach rzutowych.
Szansę na prawdziwe „wejście smoka” miał Grzegorz Gomółka, który pojawił się na placu gry kilkanaście minut przed końcem meczu i od razu popisał się niezwykle dynamiczną i efektowną akcją. Do szczęścia zabrakło jedynie nieco precyzji przy rzucie. Dużo lepiej pod tym względem zaprezentowali się Paweł Paczkowski i Michał Kubisztal. Zaczęli bombardowanie byłego reprezentanta w bramce Zagłębia, Adama Malchera natychmiast po wejściu na plac gry, ale w odróżnieniu od Gomółki byli w tym dużo bardziej skuteczni. Warto zresztą podkreślić, że obaj pojawili się na boisku w momencie, kiedy przewaga Orlen Wisły niebezpiecznie stopniała i trzeba było budować ją od nowa. Okazało się, że obaj dość poważnie ożywili grę płocczan, którzy błyskawicznie odskoczyli z dwóch na jedenaście oczek przewagi.
Po siedem bramek dla gospodarzy rzucili aż trzej gracze – Kamil Syprzak, Christian Spanne i Michał Zołoteńko. Co ciekawe, „Złoty” nie był do końca zadowolony ze swojej gry. – Mam bardo poważne zastrzeżenia do swojej skuteczności. Owszem, zdobyłem siedem bramek, ale przestrzeliłem chyba pięć rzutów – mówił tuż po końcowej syrenie lewy rozgrywający nafciarzy. – Oczywiście, jeśli w każdym meczu zdobywał po siedem goli, nie miałbym prawa do narzekań. Niestety, nie mam aż tak wielu okazji do grania od początku do końca meczu.
- Zołoteńko dziś wykorzystał swoją szansę - skomentował tymczasem po meczu postawę rozgrywającego trener Walther. - Jestem z tego bardzo zadowolony, bo ostatnio nie grał wiele, a ciężko pracował na treningach a nie wykorzystywał dawanych mu szans w innych meczach - dodał Duńczyk.
Jeszcze bardziej trener nafciarzy był zadowolony z udanego powrotu do bramki Mortena Seiera. W drugiej połowie duński bramkarz miał swoje pięć, a nawet dziesięć minut, kiedy odebrał wiele ochoty do rzucania gościom Wisły Płock.
- Cieszę się oczywiście ze zwycięstwa, ale najbardziej z tego, że dziś zapewniliśmy sobie drugie miejsce w rundzie zasadniczej ligi, co było celem w tych rozgrywkach - celnie zauważył po meczu Morten Seier.
- Miło było zobaczyć dziś, jak zespół cieszy się grą - podkreślał Walther chwaląc również m.in. Lukę Dobelseka i Pawła Paczkowskiego. - Byliśmy wcześniej pod dużym ciśnieniem, a wiadomo, że to krępuje. Dzisiaj było dużo luzu i radości z handballa, z czego jestem bardzo zadowolony, bo bez tego nic w przyszłości nie będzie.
- Życzę powodzenia, kibicujemy wam! - podkreślił tymczasem Jerzy Szafraniec ściskając na pożegnanie rękę Larsa Walthera.
Orlen Wisła Płock – Zagłębie Lubin 34:22 (15:10)
Sędziowali: Krzysztof Bąk i Kamil Ciesielski
Orlen Wisła: Seier – Backstrom 1, Spanne 7, Kavas 1, Dobelsek 2, Zołoteńko 7, Twardo, Syprzak 7, Eklemović, Olsen 1, Paczkowski 4, Kubisztal 4, Toromanović, Gomółka
Zagłębie: Malcher – Stankiewicz 1, Gumiński 2, Rosiek, Fabiszewski 3, Kozłowski, Paluch 3, Starzyński 4, Paweł Adamczak 4, Piotr Adamczak 4, Obrusiewicz, Kuźdeba 1, Siekaniec
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz