Piłkarze nożni pierwszoligowej Wisły Płock odnieśli pierwsze zwycięstwo w wiosennej części sezonu. Choć na bramkę płocczan w meczu z Ruchem Radzionków trzeba było czekać dość długo, kibice którzy trwali na wietrze, zimnie i w deszczu przemieszanym z gradem zostali na koniec nagrodzeni dwoma bramkami. Nad stadionem im. Kazimierza Górskiego wyjrzało też słoneczko. - Długo rozmawiałem z piłkarzami by przekonać ich do gry do samego końca i było, tak jak miało być od początku - podsumował zwycięstwo nafciarzy czeski trener płockiej jedenastki Libor Pala. Pierwszą bramkę dla Wisły zdobył w 82 min. Brazylijczyk Alves Mosart, wynik w 90 min. podwyższył Łukasz Sekulski (na zdjęciu).
Płocczanie od pierwszych minut ruszyli do frontalnych ataków, jednak bardzo długo nic z nich nie wynikało. Piłkarze Ruchu umiejętnie cofnęli się na własną połowę, wyczekując sposobności do kontrataku. Największe zagrożenie dla płockiej bramki pilnowanej przez Borisa Peskovicia stanowiły tymczasem ataki gości prowadzone pod wodzą Piotra Rockiego lewą stroną boiska, gdzie w linii obronnej grał najmłodszy zawodnik meczu - Fabian Hiszpański,.
Płocczanie w ofensywie również byli bardziej aktywni po jednej stronie boiska - po prawej. Tutaj próbował ciągać akcje skrzydłem Brazylijczyk Joao Paolo Daniel. Wraz z Kamilem Bilińskim operującym na środku ataku szukali dziury w dość szczelnej defensywie gości. Choć wcześniej strzałami gnębili bramkarza gości i Ricardihno i Szymon Matuszek, prawdziwą lukę udało się płocczanom znaleźć tuż przed przerwą. Daniel pociągnął piłkę prawym skrzydłem, podał do Bilińskiego na pole karne, a ten podaniem wzdłuż linii bramkowej próbował znaleźć na środku pola bramkowego Matara. I Matar tam był, tylko zamiast skierować piłkę do bramki poślizgnął się w prawdziwym bajorze, jakie utworzyło się na środku pola bramkowego.
Gdy gospodarzom nie udało się zdobyć bramki w pierwszej połowie, w drugiej goście bronili się już niemal całym zespołem na swojej stronie boiska. Nie przebierali też w środkach. Po jednym z twardych wejść kontuzji doznał rozgrywający Wisły Szymon Matuszek. Zmiana jaką dał Michał Rutkowski, przemieszczenie szyków, wprowadziło zamieszanie w linii defensywnej gości, które skrupulatnie wykorzystał Piotr Petesz po przypadkowym wyłuskaniu piłki. Błyskawicznie minął jednego z obrońców i podał obok drugiego do będącego na czystej pozycji Alvesa Mosarta, a ten na raty pokonał bramkarza gości, niemal w identyczny sposób, jak zrobił to przed dwoma tygodniami w meczu z Olimpią Elbląg. Brazylijczyk nieco za bardzo się cieszył ze swojej drugiej już zdobyczy bramkowej w barwach Wisły, co przypłacił żółtą kartką za wyjście poza pole gry.
Popularne "Cidry" rzuciły się do odrabiania strat. Ale zamiast wyrównać, goście stracili kolejną bramkę po kontrataku w wykonaniu Łukasza Sekulskiego, który również bramkę zdobył na raty. Jak twierdził trener gości, płocczanin znajdował się na pozycji spalonej, ale sędzia bramkę uznał. Radość po meczu, na boisku i w szatni była przeogromna.
- Bramki zdobyli zawodnicy wprowadzeni po przerwie, ale chciałbym podziękować Kamilowi i Danielowi za zmęczenie zawodników Ruchu, dzięki czemu mogły paść bramki - powiedział po meczu trener płocczan Libor Pala. - Jestem zadowolony z postawy obrony kierowanej przez Marko Radicia. Na naszą bramkę nie poszedł żaden strzał i Pesković miał tylko do wyłapania górne piłki.
- Trudno wygrać, gdy nie oddaje się celnego strzału - podsumował postawę swojego zespołu trener gości Artur Skowronek, który nie krył niezadowolenia z rezultatu w Płocku.
Wisła Płock – Ruch Radzionków 2:0 (0:0)
Sędziowali: Łukasz Bednarek jako główny oraz Krzysztof Jabłoński i Piotr Kotulski.
Bramki: Mosart 82. i Sekulski 90.
Wisła: Pesković – Hiszpański, Jakubowski, Radić, Jaroń – Ricardinho, Matar, Matuszek (81. Matuszek), Petasz – Daniel (46. Mosart), Biliński (73. Sekulski).
Ruch: Kiełpin – Trzcionka, Kopacz, Kowalski, Nalepa – Radzio (46. Cieluch), Dziewulski, Muszalik, Giesa – Rocki, Cisse (73. Tumicz).
Żółte kartki: Radić i Mosart (Wisła) - Muszalik i Cisse (Ruch)
Widzów: ok. 1 tys.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz