To miał być mecz walki. Jego losy miały ważyć się do ostatniej syreny. Tymczasem praktycznie już po 30 minutach okazało się, że jedyne, co pozostało mieleckiej Stali, to walka o to, aby przegrać jak najmniejszą różnicą bramek. Ostatecznie po 60 minutach różnica wyniosła sześć oczek na korzyść drużyny wciąż jeszcze aktualnych mistrzów Polski. Aż 22 z 34 bramek dla zespołu prowadzonego przez trenera Larsa Walthera zdobyli Paweł Paczkowski, Muhamed Toromanović oraz Michał Kubisztal. W bramce nafciarzy doskonale spisywał się Morten Seier.
W pierwszej rundzie sezonu 2011/2012 płocczanie ograli „Stalówkę” zaledwie trzema bramkami. Przed wyjazdem do Mielca byli więc wyjątkowo skupieni. Zapowiadali jednak, że jadą po dwa punkty i inny wynik niż ich wygrana w ogóle nie wchodzi w rachubę.
Gospodarze powody do radości mieli tylko przez pierwsze cztery minuty, kiedy prowadzili najpierw 1:0, a później 2:1. Kolejne cztery gole zdobyli jednak zawodnicy z Płocka. Trener Ryszard Skutnik zareagował błyskawicznie, prosząc o regulaminową przerwę w grze, jednak nie na wiele się to zdało. Nafciarze powoli, acz systematycznie powiększali swoją przewagę. Jednak po kwadransie gry gdzieś zgubili swój dotychczasowy rytm, co natychmiast wykorzystała Stal, zbliżając się na jedno oczko. Końcówka pierwszej połowy należała jednak do płocczan. To oni zdobyli ostatnie cztery gole w tej części spotkania, dzięki czemu na przerwę schodzili prowadząc 20:14.
W drugiej połowie gospodarze początkowo utrzymywali stratę na poziomie z 30. minuty, z czasem jednak Orlen Wisła zaczęła „odjeżdżać” miejscowym. W pewnym momencie nafciarze mieli aż dziewięć goli przewagi. Jeśli do końca meczu utrzymaliby maksymalną koncentrację, zapewne wygraliby kilkunastoma oczkami. Zaczęli jednak grać nieco zbyt nonszalancko, dzięki czemu Stal zmobilizowała się w ostatnich trzech minutach i strzeliła trzy kolejne gole. Dzięki temu przegrała „tylko” 28:34.
Doskonałe w Mielcu spisał się Paweł Paczkowski. Przez większą część meczu grał na prawym skrzydle, ale bramki zdobywał nie tylko z tej pozycji, ale również po kontratakach, z prawego rozegrania, a nawet ze środka. Jego ostateczny dorobek to osiem bramek. Tylko jedno oczko mniej na swoim koncie zanotowali Michał Kubisztal oraz Muhamed Toromanović, który okazał się absolutnie niemożliwy do powstrzymania przez mielecką defensywę.
Na słowa uznania zasłużył również Morten Seier. Wprawdzie mecz w bramce Orlen Wisły rozpoczął Marcin Wichary, który popisał się kilkoma doskonałymi interwencjami, jednak w 17 minucie trener Lars Walther zdecydował się na zmianę golkiperów. A Morten Seier zaprezentował się z jak najlepszej strony. Zawiedli, niestety, Joakim Backstrom i Kenneth Olsen. Sztab szkoleniowy w dalszym ciągu nie jest w stanie ocenić, który z nich jest bliżej pozostania w Płocku na następny sezon. Swojej szansy nie wykorzystał również Grzegorz Gomółka. Kilka razy dostał doskonałe podania od swoich kolegów z drużyny, ale żadnego z nich nie wykorzystał, nawet będąc sam na sam z bramkarzem.
Stal Mielec – Orlen Wisła Płock 28:34 (14:20)
Stal: Wolański, Kiepulski, Lipka – Janyst 5, Sobut 2, Szpera 2, Babicz 4, D. Kubisztal 2, Gliński 5, Krzysztofik 1, Chodara 4, Gawęcki 2, Albin, Wilk 1.
Orlen Wisła: Wichary, Seier – M. Kubisztal 7, Kavas 4, Dobelsek 1, Toromanović 7, Paczkowski 8, Olsen 1, Zołoteńko 3, Twardo, Syprzak, Eklemović 2, Gomółka, Backstrom 1.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz