Dobra passa polskich piłkarzy ręcznych w mistrzostwach Europy dobiegła końca. Po heroicznych, ale zakończonych szczęśliwie meczach z Danią (wygrana) i ze Szwecją (remis) Polacy po raz kolejny musieli wspinać się na wyżyny swoich umiejętności, aby odrobić stratę z pierwszej połowy pojedynku przeciw Macedonii. Niestety szczęście zdecydowanie opuściło biało-czerwonych, którzy przegrali 25:27 mocno komplikując sobie życie. Tym razem bohaterem meczu został bramkarz Macedonii Borko Ristovski, ale spora w tym zasługa samych Polaków, którzy z uporem godnym lepszej sprawy prawie cały czas usiłowali zaskakiwać go rzutami w dolną część bramki, gdzie akurat Macedończyk czyhał na piłki. Polacy nie stracili jednak szansy na awans do półfinału, bo Niemcy przegrali z Duńczykami. Aby wejść do strefy medalowej podopieczni trenera Bogdana Wenty muszą w środę ograć ekipę Niemiec.
Gdy po 11 minutach gry Polacy przegrywali 3:6, tym razem chyba na nikim nie zrobiło to większego wrażenia. Wszak ekipa prowadzona przez trenera Bogdana Wentę wychodziła w Serbii z dużo poważniejszych opałów. Niestety, z minuty na minutę wzrastał niepokój w sercach kibiców. Polacy znowu nie mieli pomysłu na rozgrywanie piłki w ofensywie, a na domiar złego uwzięli się na rzucanie w dół bramki, co było wodą na młyn dla Borko Ristovskiego. Bramkarz Macedonii bronił ze skutecznością zbliżającą się do pięćdziesięciu procent, a jego partnerzy z ofensywy spokojnie punktowali Polaków. Na przerwę Macedończycy schodzili z sześciobramkową przewagą.Po zmianie stron biało-czerwoni mocno przeorganizowali swoją defensywę. Najpierw Bartłomiej Jaszka wyszedł wysoko do Kiriła Lazarova, później supersnajperem Macedonii zajął się Adam Wiśniewski. Na środku linii obrony szaleli natomiast Bartosz Jurecki, Mariusz Jurkiewicz i Michał Jurecki.
I znowu zaczęło się powolne odrabianie strat. Osiem minut przed końcem było 19:25, ale wkrótce zrobiło się już tylko 24:26. Niestety, w kluczowych momentach Macedończycy potrafili zagrać tak, aby wymusić na sędziach podyktowanie rzutu karnego. Polacy zaś, kiedy już zbliżali się na różnicę dwóch „oczek” w zadziwiający sposób tracili piłkę w ataku. Aby ten mecz przynajmniej zremisować zabrakło, niestety, odrobiny szczęścia, ale przede wszystkim koncentracji.
Marcin Wichary tym razem miał niewiele do powiedzenia przy rzutach Macedończyków. Odbił wprawdzie kilka piłek, ale niewiele pomógł swoim kolegom z pola. Zbigniew Kwiatkowski pojawił się w obronie jedynie na sześć ostatnich minut pierwszej połowy, a to stanowczo za mało, aby pokusić się o ocenianie jego postawy w tym meczu. Kamil Syprzak i Adam Wiśniewski weszli na plac gry w drugiej części meczu i byli istotnymi ogniwami polskiego zespołu.
Ostatnim rywalem Polski w drugiej fazie grupowej mistrzostw Europy będzie ekipa Niemiec. Mecz zostanie rozegrany w środę o 16.15. Dla obu ekip będzie to spotkanie o być albo nie być w ME.
Polska – Macedonia 25:27 (12:18)
Polska: Wichary, Wyszomirski – Kuchczyński, Tkaczyk 2, B. Jurecki 5, M. Jurecki 1, Tłuczyński 4, Jurkiewicz 2, Lijewski 4, Jaszka 1, Bielecki, Orzechowski 3, Kwiatkowski, Syprzak 2, Wiśniewski 1.
Macedonia: Ristovski, Angelov – Stoilov 1, Aluschovski 4, K. Lazarov 9, Mitkov, Jonovski, Temelkov 4, Markovski 1, Mojsovski 4, F. Lazarov 1, Angelovski, Mirkulovski 2, Dimovski 1.
Wystarczyło zdjąć z boiska Jaszkę i by wygrali
OdpowiedzUsuń