W jesiennych mistrzostwach Stanów Zjednoczonych w Seatle na zachodnim wybrzeżu USA Grzegorz Narkiewicz (na zdjęciu, ciemne włosy) na liście startowej i w komunikacie końcowym przedstawiany był jako reprezentant Bielska. Podpłocka gmina może być dumna, bo team mieszkającego w Bielsku brydżysty zajął wysokie 6. miejsce na tych zawodach w stawce 149 zespołów. Potem w filadelfijskim cyklu turniejów w parze z Krzysztofem Burasem bielszczanin został sklasyfikowany również wysoko na miejscu 57/58 wśród...4381 par! Po powrocie do kraju Narkiewicz sprawił niesamowitą niespodziankę w Budimex Grand Prix Polski startując z miejsca 179. zakończył rundę finałową na czwartej pozycji przyczyniając się znacznie do zwycięstwa swojego partnera. Tymczasem w Bielsku na spotkaniu wigilijnym podsumowano cykl 13 turniejów, w których wzięło udział kilkadziesiąt par. W korespondencyjnych mistrzostwach Polski natomiast przyzwoite miejsca zajęli brydżyści ekstraklasowego zespołu z Interbud Jarosław Szczygielski Szabla Płock.
Sukcesy Grzegorza Narkiewicza za oceanem są bardzo cenne, zwłaszcza, jeśli wziąć pod uwagę, że Amerykanie od lat, m.in. z Polakami, tworzą ścisłą światową czołówkę. Po powrocie do kraju Narkiewicz dał niesamowity popis podczas finałowego turnieju Budimex Grand Prix Polski, w której główną nagrodą było 15 tysięcy złotych. Prawo gry w finale ma najlepszych 24 brydżystów wyłonionych po rozegraniu trzynastu turniejów. Ta dwudziestka czwórka ma prawo dobrania sobie partnerów do turnieju finałowego, ale tylko takich, którzy rozegrali co najmniej cztery turnieje. A jeżeli wybiorą partnera z pierwszej 24-ki prawo startu otrzymuje kolejny zawodnik - 25. potem 26, itd.
Jarosław Ostrowski z pierwszoligowego Connectora Poznań, który po 13. turniejach był 28. i otrzymał w powyżej opisany sposób prawo udziału w finale nie miał wątpliwości by na partnera wybrać 179. w klasyfikacji Narkiewicza. Obaj w turnieju finałowym rozegranym we Wrocławiu dali popis brydża na bardzo wysokim poziomie, wygrywając zawody z ogromną przewagą. Na tyle dużą, że Ostrowski zajął w klasyfikacji indywidualnej 1. miejsce i zainkasował główną nagrodę, a Narkiewicz zajął czwarte miejsce, ale również otrzymał czek na kwotę nie do pogardzenia - 3 tys. zł.
Przed świętami zakończyły się natomiast korespondencyjne mistrzostwa Polski. Płocczanie reprezentujący barwy tegorocznego beniaminka w brydżowej ekstraklasie zespół Interbud Jarosław Szczygieł Szabla Płock, zajęli wysokie miejsca - Dariusz Krajewski 35 a Leszek Łuniewski 82. W tym cyklu bierze udział około tysiąca par z całej Polski, które w drugi czwartek każdego miesiąca o tej samej porze rozgrywają te same rozdania w różnych zakątkach kraju.
Tymczasem podczas brydżowej wigilii w Bielsku podsumowano lokalny cykl turniejów, w którym brali udział głównie brydżyści z Bielska, Sierpca i Płocka, choć nie zabrakło też sporadycznie gości prezentujących czasem wyższy, czasem niższy poziom gry. W turnieju finałowym rozegranym przed dzieleniem się opłatkiem wzięło udział 10 par. Tymczasem "Mikołaj", którym okazał się wójt gminy Bielsk przygotował aż 30 nagród. Każdy uczestnik wrócił zatem do domu z prezentem.
W bielskim cyklu turnieju najlepszy okazał się Ireneusz Głowacki z Płocka z III ligowej drużyny Lew i Atan Płock, drugi był Andrzej Zakrocki z drugoligowej Masovii Petroremont Płock, a trzeci Leszek Pęcherzewski płocczanin reprezentujący GOK Cards Bielsk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz