piątek, 18 lutego 2011

Mon-Pol gra o życie


Po pechowej porażce w wyjazdowym meczu z rezerwami Trefla Sopot koszykarzy Mon-Polu czeka w sobotę kolejny mecz o życie. Tym razem w Pile z tamtejszym Basketem.

Ekipa prowadzona przez trenera Ireneusza Jasińskiego jechała do Sopotu z bardzo bojowym nastawieniem. Niewiele brakowało, a z gorącego terenu płocczanie wróciliby z kompletem punktów.

Pierwsza kwarta spotkania zakończyła się remisem 20:20. W drugiej gospodarze ponownie zdobyli 20 "oczek", ale płocczanie zaliczyli jeden punkt więcej, dzięki czemu po pierwszej połowie prowadzili 41:40. Trzecia kwarta przebiegała pod znakiem nieznacznej dominacji miejscowych, którzy wygrali 16:11. Decydująca, czwarta kwarta upłynęła pod znakiem lepszej gry przyjezdnych i ich wygranej 21:17. Po dwóch połowach na świetlnej tablicy było więc 73:73 i o końcowym rezultacie musiała decydować dogrywka. Niestety, więcej sił zachowali gospodarze, który w dodatkowym czasie zdobyli 17 punktów, tracąc zaledwie siedem, dzięki czemu wygrali cały mecz 90:80.

Najskuteczniejszym graczem Mon-Polu w tym spotkaniu okazał się Grzegorz Kożan, który zdobył 31 punktów. warto w tym miejscu podkreślić, że aż 21 oczek zdobył dzięki trafieniu siedmiu (na 11) rzutów za trzy punkty (skuteczność 63 procent). Drugim strzelcem płockiego zespołu był Mateusz Krawiec, który zaliczył 17 oczek.

Kolejnym rywalem Mon-Polu będzie już w najbliższą sobotę Basket Piła. Dla obu zespołów będzie to batalia o być albo nie być. Płocczanie, którzy ledwie wygrzebali się z finansowej zapaści w końcu ubiegłego roku, zajmują ostatnie, 14. miejsce w tabeli z dorobkiem zaledwie 22 punktów. Mają jednak do rozegrania zaległy mecz z SMS PZKosz Władysławowo. Pilski Basket w tabeli jest na miejscu 13. i ma nad płocczanami zaledwie dwa oczka przewagi. W pierwszej rundzie Mon-Pol przegrał w Płocku z Basketem 63:82, co oznacza, że aby wyprzedzić w tabeli swoich rywali, płocczanie muszą ich ograć różnicą co najmniej 20 punktów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz